Plan Rozwoju Elektromobilności zainicjowany przez Ministerstwo Energii zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych. Abstrahując już od tego, czy jest to realny cel, można mieć wątpliwości, czy nasze sieci energetyczne są w stanie wytrzymać takie obciążenie.
Kolejne pytanie, które się nasuwa to, czy nie zabraknie nam prądu dla miliona samochodów elektrycznych?
Na pewno wszyscy pamiętamy sierpień 2015 roku, jak to został wprowadzony 20 stopień zasilania, ponieważ w naszym systemie brakowało mocy w związku z problemami, z chłodzeniem elektrowni.
To co się dopiero stanie, gdy dodatkowo energię pobierać będą samochody elektryczne? I to nie 100 czy 1000, ale milion. Jest to właśnie jeden z najczęściej podnoszonych argumentów przez przeciwników aut elektrycznych.
Paweł Śliwa, Wiceprezes Zarządu ds. innowacji w PGE, powiedział podczas Eastern Europe Energy Forum, że według szacunków Grupy, przy milionie samochodów elektrycznych roczny wzrost zapotrzebowania na energię wyniesie około 4 TWh. Obecne roczne zużycie energii elektrycznej w Polsce wynosi około 170 TWh. Dodatkowe 4 TWh oznaczają wzrost zużycia energii na poziomie około 2,5%, co nie powinno stanowić większego problemu dla naszego systemu. Jak widać, nie jest to tak dużym wyzwaniem, jakby mogło się wydawać. Z kolei dodatkowe zużycie 4 TWh oznacza przychody dla spółek energetycznych na poziomie 680 mln zł.
Co więcej, ładowanie samochodów elektrycznych może stanowić nawet pewnego rodzaju szansę dla sektora elektroenergetycznego. Pojazdy elektryczne ładowane są zwykle w nocy, a w dolinach nocnych mamy nadwyżkę mocy w systemie spowodowaną utrzymywaniem konwencjonalnych bloków energetycznych. Oznacza to, że samochody elektryczne podłączone w nocy do sieci, zmniejszą koszty utrzymania bloków, co przekłada się na kolejne zyski dla spółek energetycznych.
Na ten moment, jedynym realnym zagrożeniem jest podłączenie znacznej ilości elektryków do ładowania w godzinach szczytu. Jednak obecnie po polskich drogach porusza się zaledwie kilka tysięcy aut elektrycznych (BEV) i hybrydowych (PHEV). Do miliona ‘elektryków’ pozostała jeszcze bardzo długa droga, a więc w tym czasie OSD (Operator Systemu Dystrybucyjnego) powinien się przygotować i zaplanować rozbudowę oraz wzmocnienie sieci niskiego i średniego napięcia.
Zanim po naszych drogach będzie się poruszało milion samochodów elektrycznych, rozwinąć się mogą również nowe technologie, które pozwolą jeszcze lepiej zarządzać siecią. Jedną z takich technologii jest magazynowanie energii, które z roku na rok staje się coraz bardziej popularne oraz coraz bardziej wydajne. Energię można magazynować m. in. w bateriach litowo-jonowych. Największy magazyn energii został wybudowany w Australii przez firmę Tesla (129 MWh), ale baterie tego samego typu znajdują się również w samochodach elektrycznych. Obecnie ta technologia dopiero się rozwija, ale są już pierwsze samochody elektryczne, które działają w technologii V2G (Vehicle to Grid). Oznacza to, że samochód elektryczny jest małym magazynem energii, który może ładować się w nocy, gdy jest nadwyżka energii w sieci, a podłączony w szczycie oddaje energię do sieci. Taki sposób wykorzystania samochodu elektrycznego pomaga zwiększyć efektywność i elastyczność sieci, a posiadacz takiego samochodu z pewnością będzie mógł jeszcze na tym zarobić. Wymagać to będzie kolejnych modernizacji sieci – przystosowania do przepływu dwukierunkowego, digitalizacji, a także dostosowania przepisów oraz ofert sprzedawców.
Jak widać, samochody elektryczne nie stwarzają takiego zagrożenia, jakby się mogło niektórym wydawać, dlatego nie należy się ich bać, a traktować je jako szansę. Wzrost zużycia energii nie spowoduje braków mocy w systemie, a poprzez rozwój technologii taki pojazd może być magazynem energii, który w godzinach szczytu będzie pomagał sieci oddając do niej zmagazynowaną w swoim akumulatorze energię elektryczną. W efekcie może to doprowadzić do większej stabilności i elastyczności sieci, obniżyć ceny energii elektrycznej oraz zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza w miastach.
Zdjęcie: cleantechnica.com