Wczoraj na stronie Electrek opublikowany został list przysłany przez mieszkańca Japonii o tym, jak Toyota rozpowszechnia w Kraju Kwitnącej Wiśni nieprawdziwe informacje o samochodach elektrycznych.
Już jakiś czas temu zwróciły naszą uwagę liczne reklamy samochodów Toyoty, w których samochody hybrydowe (HEV) tej marki przedstawiane są jako ekologiczna alternatywa napędu spalinowego. Do przeciętnego konsumenta, który często nie jest jeszcze zaznajomiony z technologią samochodów elektrycznych, trafia przekaz, jakoby samochody hybrydowe (HEV) Toyoty były o wiele lepszą alternatywą od hybryd typu plug-in (PHEV), a już na pewno od samochodów całkowicie elektrycznych (BEV). Co więcej nawet Komisja Etyki Reklamy orzekła, że spot Toyota Motor Poland, w którym Włodzimierz Zientarski w roli eksperta mówi o zaletach hybrydowych (HEV) samochodów Toyoty i Lexusa, może wprowadzać w błąd co do właściwości hybryd plug-in.
Jak sytuacja wygląda z kolei w samej ojczyźnie Toyoty czyli w Japonii? Poniżej zamieszczamy treść listu anonimowego mieszkańca Japonii, wysłanego do portalu Electrek. Przyznamy, że jego treść jest dość niepokojąca.
„Pamiętasz pierwszą elektryczną Toyotę RAV4? Prawdopodobnie nie. Wczesna próba pojazdu elektrycznego miała zasięg zaledwie 100 mil, a Toyota sprzedała bardzo niewiele modeli tego samochodu. W 2010 roku Toyota i Tesla wspólnie pracowały nad drugim projektem RAV4 EV. Toyota zainwestowała 50 milionów dolarów w akcje Tesli, które sprzedała w 2017 roku (i które teraz byłaby warte 20 miliardów dolarów, gdyby ich nie sprzedali).
Cała ta męka pozostawiła nieprzyjemny posmak w ustach M. Toyody (prezesa Toyoty) i od tego czasu zajmuje on publiczne stanowisko na całym świecie bardzo anty-EV. Żadna z tych wiadomości nie jest nowa, ale sytuacja w Japonii była ostatnio dość napięta, a firmy i rząd starają się spowolnić wprowadzanie pojazdów elektrycznych w kraju i za granicą.
Główny powód jest prosty. Oferty pracy. Japońscy producenci kupują części od małych rodzinnych firm w całej Japonii. Toyota zatrudnia tylko około 70 000 pracowników w Japonii, ale jest pośrednio odpowiedzialna za dochody znacznie większej liczby japońskich i zagranicznych pracowników w kraju. W japońskim przemyśle samochodowym dobrze wiadomo, że rekordowy model biznesowy Toyoty opiera się na współpracy z setkami małych, słabo opłacanych japońskich producentów części.
Teraz historia staje się jeszcze bardziej kwaśna. W grudniu 2020 roku japoński rząd ogłosił zakaz samochodów napędzanych benzyną do 2030 roku. Reakcja JAMA (Japan Automobile Manufacturers Association), na czele której stoi nie kto inny, jak sam M. Toyoda, była natychmiastowa. Rząd wycofał swoje oświadczenie i zamierza do 2035 roku wprowadzić mieszankę pojazdów benzynowych/hybrydowych, pojazdów elektrycznych i napędzanych ogniwami paliwowymi. Hybrydy (HEV) i hybrydy typu plug-in (PHEV) są w dużej mierze napędzane paliwami kopalnymi, a zatem nie są w żaden sposób neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla. Co więcej, samochody hybrydowe mają najbardziej skomplikowaną budowę – składają się z ponad 30 000 części, które należy najpierw złożyć oraz dbać o ich utrzymanie.
I tak oto jesteśmy pod koniec 2021 roku i mleko się zsiadło. Japonia otrzymuje nagrodę „Skamieniałości Dnia” na COP26, a JAMA, ręka w rękę z japońskim rządem, rozpoczęła kampanie dezinformacyjne i intensywną promocję pojazdów hybrydowych, a nie w 100% elektrycznych. Pojawia się coraz więcej broszur, plakatów, książek i reklam, które chełpią się hybrydami benzynowymi jako przyszłością. Samochody całkowicie elektryczne są coraz częściej wyróżniane jako te najbardziej zanieczyszczające środowisko, w przeciwieństwie do hybryd benzynowych.
Jako rodzic trójki dzieci, które uczęszczają do szkoły podstawowej w Japonii, byłem zbulwersowany, gdy dowiedziałem się, że Toyota wysłała do wszystkich japońskich szkół broszury informujące o ich firmie i produktach. W broszurze było wyjaśnienie, co to są samochody FCEV, HEV, PHEV – ale nie było nic o BEV (od redakcji: zdjęcie tytułowe). Dzieci dowiedziały się, że Toyota używa części z ogromnej liczby mniejszych firm w całym kraju i zobaczyły zdjęcia przyjaznych pracowników, którzy budują te samochody.
Po zajęciach z nauk społecznych moja córka zapytała swojego nauczyciela: „Dlaczego nie ma nic o pojazdach elektrycznych?” Jego odpowiedź brzmiała: „Hybrydy są eko, ponieważ zużywają połowę paliwa”.
Broszura Toyoty jest bardzo jasna. Po pierwsze, niech Japończycy uwierzą, że pojazdy typu BEV (jedyne prawdziwe pojazdy elektryczne, które nie wykorzystują paliw kopalnych) jeszcze nie istnieją. Mylenie opinii publicznej z różnymi akronimami zawierającymi słowo EV jest w najlepszym razie dezinformacją. Za to przekonywanie dzieci, że nie istnieją, przekracza już granicę. W wielu krajach na całym świecie publikowanie reklam skierowanych do dzieci jest nielegalne. Zbyt łatwo jest wpływać na ich umysły.
Większość japońskich producentów samochodów stosuje tę strategię. Nissan ma swoją e-moc, Hondę e:HEV, Subaru nazywa ją e-bokserem. Tylko Mazda nie ukrywa, że cała jej gama to czysta benzyna, z wyjątkiem elektrycznej MX-30.
Druga część podręcznika Toyoty ma pokazać, że japońscy robotnicy stracą pracę. Zwolnienie kogoś to tabu i absolutna ostatnia deska ratunku w Japonii. Pokazując wszystkich ciężko pracujących ludzi, którzy biorą udział w budowie samochodu, starają się sprawić, by było to niewyobrażalne, że Ci pracownicy mogą stracić pracę.
Poczucie, że hybrydy są najlepsze, jest szeroko rozpowszechnione w Japonii w wielu grupach wiekowych, od nastolatków po osoby starsze. Gloryfikacja hybryd jest widoczna wszędzie w społeczeństwie japońskim. Spacerując po miejskiej bibliotece zauważyłem wystawioną książkę o hybrydach. W miesięcznych broszurach gminnych i prefekturalnych sytuacja jest taka sama. Duża część jest zarezerwowana dla hybryd, a pojazdy elektryczne otrzymują niewielkie wyjaśnienie.
Miasto, w którym mieszkam, w sercu prefektury Kioto, ogłosiło, że do 2040 r. wszystkie pojazdy pracowników publicznych (nie wliczając autobusów) będą elektryczne lub hybrydowe. Ponownie, pogląd, że hybrydy są tak czyste, jak pojazdy elektryczne, jest obecny na poziomie administracji.
Podobne obietnice przyszłości hybrydy benzynowej można znaleźć w całej Japonii. Po prostu nie ma chęci pozbycia się pojazdów napędzanych paliwami kopalnymi. Umieszczenie hybryd na paliwa kopalne na wyższym statusie niż pojazdy elektryczne to nie jedyny problem. Powszechne są również dezinformacje na temat rzekomego braku możliwości recyklingu akumulatorów, bardziej zanieczyszczających procesów produkcyjnych i emisji pochodzących z ładowania. Publiczny nadawca NHK podaje również niezwykle rzadkie pożary baterii jako bardzo ważną wiadomość. Wpływa to na odbiór społeczny.
M. Toyoda twierdzi, że bez czystej sieci elektrycznej w Japonii samochody elektryczne bardziej zanieczyszczają środowisko (od redakcji: nawet korzystając z energii niepochodzącej z OZE pojazdy elektryczne są czystsze). Oto sytuacja czystej energii w Japonii:
Przed katastrofą nuklearną w Fukushimie w 2011 roku większość energii elektrycznej w Japonii pochodziła z elektrowni jądrowych. Gdy narastała presja społeczna na zamknięcie tych niebezpiecznych elektrowni, rząd starał się zaadoptować energię słoneczną. W 2013 roku przedsiębiorstwa użyteczności publicznej udzielały bardzo lukratywnych 20-letnich kontraktów za 36 jenów/kW każdemu, kto podjąłby się budowy energii słonecznej. Jednak wyższy koszt tej czystej energii został dodany jako podatek do wszystkich rachunków za prąd dla wszystkich obywateli Japonii. Nastąpiła reakcja społeczeństwa. Kontrakty na energię słoneczną stawały się coraz tańsze, a teraz główne przedsiębiorstwa energetyczne nie zawierają już takich kontraktów. Pojawiło się całe nowe pokolenie małych firm zajmujących się czystą energią, ale w Japonii jest mało miejsca na farmy słoneczne.
Tymczasem w sektorze energetyki wiatrowej do 2020 roku postęp był bardzo powolny. Media skupiły się na zepsutej turbinie wiatrowej podczas tajfunu w 2018 roku i to przeraziło rynek. Na szczęście wydaje się, że w sektorze morskich farm wiatrowych sytuacja nabiera tempa.
Należy również zauważyć, że Japonia jest jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie krajów, a wraz z aktywnością sejsmiczną pojawia się energia geotermalna. Niestety większość wulkanów i kominów termalnych znajduje się albo w rezerwatach przyrody, albo w ich pobliżu znajdują się onseny (kąpiele z gorącymi źródłami). W rezerwatach przyrody nie można nic budować ze względu na regulacje. Dość silna jest też federacja właścicieli onsenów. Wierzą, że elektrownie geotermalne zabrałyby cenną podgrzaną wodę z łaźni. Nie jest to jednak prawda, ponieważ energia geotermalna jest pobierana ze znacznie głębszego poziomu pod ziemią i nie wpływa na gorące źródła.
Sieć elektryczna w Japonii staje się coraz czystsza każdego dnia. Argument M. Toyody jest już nieaktualny. Rząd aktywnie finansuje projekty czystej energii, baterie domowe i tak, pojazdy elektryczne w tym niestety PHEV.
Kiedy Toyota po raz pierwszy zainwestowała w Teslę, M. Toyoda powiedział, że podziwia ryzykowną postawę ówczesnego startupu. Starzy liderzy japońskiego przemysłu muszą się obudzić i zrobić to, co zrobiła Honda. Zastąpili swojego prezesa swoim byłym szefem R&D, Toshiro Mibe, człowiekiem, który stał na czele rozwoju Hondy e.
Moje przesłanie do Ciebie, M. Toyoda jest następujące: Czy naprawdę myślisz, że Twoi przodkowie byliby dumni ze sposobu, w jaki radzisz sobie z tym krytycznym przejściem? Czy naprawdę uważasz, że Twoi pracownicy i dostawcy są dumni?
Stanowczo buduj teraz łańcuch dostaw dla w 100% elektrycznych samochodów. Zaangażuj cały japoński przemysł samochodowy i zrezygnuj z benzyny. Małym dostawcom w twoich łańcuchach trzeba powiedzieć, aby ewoluowali i dostarczali różne produkty. Straciłeś już twarz. Teraz możesz albo podnieść się na duchu, odbudować swoją reputację jako firma w 100% pro-EV, albo odejść i pozwolić komuś, kto jest bardziej elastyczny, na przejście. Zmiana jest nieunikniona. Przestań próbować spowolnić przypływ. Jutro wszyscy możemy być lepszymi wersjami nas samych.”
Zaniepokojony rodzic w Japonii
źródło: Electrek