W 2022 roku na import ropy naftowej, oleju napędowego, benzyn i LPG do Polski wydaliśmy ponad 100 mld zł. Ponad 40% z tego trafiło do Rosji. Tylko tegoroczne wydatki na ropę i paliwa wystarczyłyby na budowę elektrowni atomowej zasilającej przez 50 lat połowę samochodów osobowych w Polsce.
Import paliw samochodowych w 2022
W tym roku przeciętna polska rodzina wysłała za granicę po 7400 zł tytułem importu ropy i paliw samochodowych (benzyn, diesla i LPG). Niemal 3000 zł z tego wysłaliśmy przelewem wprost do Moskwy, współfinansując wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i – pośrednio – przeciwko nam samym.
W całym 2022 roku na import paliw zasilających głównie samochody wydamy ok. 110 mld zł, z czego 73 mld zł za zakup surowej ropy naftowej, 30 mld zł za zakup oleju napędowego, 5 mld zł na zakup benzyn i 3 mld zł na zakup LPG.
Przeczytaj też: Szwajcaria „zakaże jazdy autami elektrycznymi”? Też tak powinniśmy
Wydatkami na ropę pokrylibyśmy co roku budowę elektrowni atomowej
Za kwoty, jakie wydajemy na import ropy i paliw samochodowych, co roku moglibyśmy finansować budowę jednej dużej elektrowni atomowej, o mocy 3-4 GW każda. Energia dostarczana przez każdą z nich wystarczyłaby na ładowanie 10 mln osobowych samochodów elektrycznych. Wydatki na ropę, diesla i benzynę tylko z 2-3 lat pokryłyby budowę elektrowni wystarczających do zasilania wszystkich osobowych pojazdów elektrycznych jeżdżących po polskich drogach.
To najprostsza odpowiedź na pytanie za co zbudujemy elektrownie niezbędne do zasilania rosnącej liczby elektryków na naszych drogach. Oczywiście, w miejsce elektrowni atomowych możemy zbudować farmy wiatrowe, słoneczne, biogazownie, hydroelektrownie i magazyny energii, osiągając dzięki ich współpracy podobny efekt – lokalnego pozyskania energii niezbędnej do napędzania gospodarki i ograniczenia odpływ pieniędzy za kraju.
Nawet auta na węgiel byłyby korzystniejsze dla bilansu
Z resztą nawet przy dzisiejszym miksie energetycznym, opartym w 45% na elektrowniach opalanych węglem kamiennym, zastępowanie pojazdów spalinowych elektrycznymi istotnie ogranicza wydatki na import paliw. Sprowadzenie oleju napędowego do auta z silnikiem wysokoprężnym oznacza w ciągu roku odpływ ok. 4600 zł, podczas gdy import węgla kamiennego, przy założeniu, że z tego paliwa powstanie 100% energii zasilającej auto elektryczne, a cały niezbędny węgiel sprowadzimy zza granicy, oznaczałby wydatek rzędu 1600 zł za węgiel i 1000 zł za uprawnienia do emisji CO2, także przy założeniu, że nie wystarczy nam już krajowych uprawnień.
Droższy prąd? Auto elektryczne naładujemy najtaniej w historii
Najgorszy bilans handlowy od lat
W mijającym roku Polska będzie mieć najgorszy od lat bilans handlu towarami. Według szacunków portalu WysokieNapiecie.pl, bazujących na danych NBP, w 2022 roku wydamy na ich import o ponad 120 mld zł więcej niż zarobimy na eksporcie. Z naszego kraju odpłynie więc ogromna ilość pieniędzy. Dla porównania w ubiegłym roku niekorzystny bilans płatniczy w handlu towarowym niewiele przekraczał 35 mld zł, a dwa lata temu Polska miała ogromną nadwyżkę w handlu towarami, sięgającą 31 mld zł.
Czy sieci i elektrownie wytrzymają miliony aut elektrycznych?
Problem nie dotyczy z resztą tylko Polski, bo w tym roku cała Unia Europejska będzie mieć ujemny bilans handlowy, podczas gdy od ponad dekady UE generowała ogromne nadwyżki w handlu międzynarodowym. W 2022 roku wszystkie państwa Unii wydadzą na import (głównie surowców) o ponad 2 bln zł więcej niż zyskają na eksporcie (głównie maszyn).
Za dramatyczne pogorszenie się bilansu handlowego odpowiada wzrost cen paliw kopalnych i nasze uzależnienie od ich konsumpcji. Te pieniądze od lat powinny być w znacznie większej mierze inwestowane w rozwój OZE, atomu i magazynowania energii.
Za ropę i paliwa samochodowe zapłacimy Rosji 44 mld zł
Zamiast tego co roku sponsorujemy z kieszeni polskich rodzin państwowy terroryzm Rosji ogromnymi kwotami. Nadal sprowadzamy stamtąd miliardy litrów ropy i tylko w tym roku zasilimy armię Putina kwotą ok. 44 mld zł za zakup samej ropy i paliw samochodowych.
Z resztą zmiana kierunku dostaw np. na Arabię Saudyjską, gdzie dokonuje się egzekucji przez ścięcie mieczem i której władze najprawdopodobniej powiązane są z morderstwem niewygodnego dla rodziny królewskiej dziennikarza, niewiele zmienia. Nasze stosunki z reżimem w Rijadzie są dziś dobre tylko dlatego, że musimy sprowadzać stamtąd ropę. Przymykamy więc oczy na całkowity brak demokracji w tym kraju, podobnie z resztą jak w Kazachstanie, z którego także importujemy ropę czy w Katarze, z którego importujemy gaz ziemny i zapewne przymkniemy przez to oko na fakt, że władze tego kraju mogły być powiązane z niedawną korupcją unijnych polityków.